Plusy i minusy randek z milionerami
Przez ostatnie 2 lata miałam okazję spotykać się z kilkoma ekstremalnie bogatymi facetami. To było bardzo cenne doświadczenie, które pozwoliło mi lepiej poznać przede wszystkim siebie.
Ten temat zawsze wzbudza ogromne zainteresowanie, dlatego poniżej zebrałam subiektywne zestawienie, czyli największe plusy i minusy randek z milionerami.
Na końcu znajdziecie też zestaw 6 ciekawostek z życia wyższych sfer i typowo Zgagowe anegdoty. Enjoy!
Plusy i minusy randek z milionerami: PLUSY
1. Męskość
Dla mnie podstawowym plusem jaki łączy wszystkich milionerów z jakimi się umawiałam, jest ich męskość. Są silni, pewni siebie, ogarnięci życiowo, inteligentni. Wierzą we własną sprawczość, przez co bije od nich moc. Mają charyzmę i są liderami, co świetnie widać w ich sposobie mówienia, chodzenia i patrzenia. Elektryzują.
Mnie to kręci bo sama jestem silna, potrzebuję obok kogoś kto mi nie ulegnie, kto pozostanie przy swoim zdaniu.
2. Jak w filmie
Bardzo ciekawe i inspirujące było słuchanie o rzeczach jakie wcześniej widziałam tylko w filmach (diamenty, helikoptery, podróże dookoła świata, znane nazwiska). I to nie było z ich strony przechwalanie się, ale zwykłe opowiadanie o życiu. Czułam się onieśmielona za pierwszym razem, słysząc o lunchu z Edytą Górniak albo wspólnym treningu z Lewandowskim.
Potem przemyślałam temat i wróciłam do mojej pewności siebie. Ci faceci nie szukają milionerki, ale człowieka. I tu nie mam się czego wstydzić. Oferuję sobą normalność, dystans, humor i wrażliwość, a to w ich świecie towar mocno deficytowy.
3. Wizjonerstwo
Jak osiąga się miliony? Ciężką pracą. Tu nie ma dróg na skróty. Każdy z milionerów jakich poznałam osiągnął sukces przez upór, pracę i jasną wizję do której dążył. To ludzie z pasją, którzy stawiają sobie cele tam, gdzie inni mówią “nie da się”.
4. Odwaga
Milionerzy nie boją się iść własną drogą i realizują to, co obrali za swój cel. Są konsekwentni i wprowadzają rozwiązania nierzadko innowacyjne, odrzucane przez innych na starcie.
5. Pieniądze
To jest i plus i minus. Dla mnie plus jest taki, że można wtedy latać po świecie, żyć swobodnie mając poczucie bezpieczeństwa i realizować wszelkie przyziemne zachcianki. Minusy są jednak większe, ale o nich potem.
6. Szarmanckość
Kwiaty, przytrzymywanie drzwi, zakładanie płaszcza, pocałunek w dłoń.
Trochę vintage.
Cudny vintage!
Plusy i minusy randek z milionerami: MINUSY
1. Rozmowy
Rozmowy dotyczyły w zdecydowanej większości czasu ich biznesów. Opowiadali mi o różnych sytuacjach szukając podziwu, szacunku a niekiedy aprobaty. Niezależnie od motywu, ich podstawowym tematem jest praca. Ja jestem w tym obszarze partnerem i takie rozmowy mnie ciekawią (nawet bardzo), ale jeśli na 4 spotkaniu ciągle słyszę o jednym to mam dość.
2. Praca
Pochodną punktu wcześniejszego jest to, że oni mentalnie są nieustająco w pracy. Nie kończą o 17, lecz załatwiają interesy wieczorami podczas kolacji, w niedzielę rano i na drinku o 23.
Moja praca ciekawiła tylko jednego z facetów o jakich piszę. Dla pozostałych to był niewiele znaczący element. Ba, usłyszałam raz, że ta moja praca jest bez sensu – lepiej bym objęła wysokie stanowisko u niego w firmie, przecież on mi to załatwi od ręki.
3. Śmiech, wolność i swoboda
To jest dla mnie minus nie do przejścia. Ah, jak mi w tych facetach brakowało poczucia humoru i dystansu! Moje żarty napotykały ciszę albo były protekcjonalnie tłumaczone, spontaniczne pomysły by wejść latem do fontanny wzbudzały lekki śmiech i zażenowanie.
To są poważni Panowie, którzy nie robią “głupot”.
Zachowuj się!
4. Wizerunek
Milionerzy bardzo uważają na swój wizerunek, są rozpoznawalni i zawsze dbają o dobranie czekoladowego paska od zegarka do brązowych butów. Szyją ciuchy na wymiar i dobierają zawsze odpowiednią poszetkę.
Poszetki są bardzo ważne, gdybyście nie wiedzieli.
A ja wolę mieć w******e.
Lubię ładnie wyglądać, uwielbiam szpilki, ale dobór ciuchów zajmuje mi trzy minuty. I jak mam ochotę iść w dresie na rynek to idę.
Milionerzy nie pozwalają sobie na taki luz. Nie są anonimowi.
Rozumiem to, ale nie chciałabym tak żyć.
5. Sztuczność
Milionerzy raczej nie mają wokół siebie bliskich osób. Mają za to sporo “kolegów”.
Nie budują przyjaźni, lecz interesowne relacje.
Tworzą mocne układy i systemy wzajemnych zależności. Biznesowe sojusze.
Milionerzy spotykają się wieczorami z ludźmi, których szczerze nie znoszą, ale mają z nimi wspólne interesy.
Dla mnie bezcenna jest autentyczność i możliwość bycia sobą. Chcę mieć wokół osoby przed którymi mogę przyznać, że jest mi wstyd, że jestem smutna, zła, zawiedziona. Takiej szczerości milionerzy zaznają bardzo rzadko.
To była bardzo smutna obserwacja.
6. Pieniądze
Nie same pieniądze są problemem, a elementy wymienione powyżej, dzięki którym milioner ma te sześć zer na koncie.
Brak luzu i dziecięcj spontaniczności, nieustające dbanie o nienaganny wizerunek, sztuczni, interesowni ludzie wokół, monotematyczność.
Pamiętam, gdy siedziałam z Wróblem bez kija w parku, opowiadał, że zabierze mnie do Indonezji i pomyślałam, że wolałabym nie lecieć wcale, niż lecieć z kimś, kto się tak mało śmieje.
Jeśli poznam kogoś w kim się zakocham, bo jest świetnym człowiekiem – to wtedy kasa może być dodatkowym plusem. Natomiast same pieniądze, bez człowieka to za mało. Przynajmniej dla mnie.
Ok, zrobiło się poważnie. Dlatego czas na obiecane we wstępie ciekawostki i anegdotki o “moich Milionerach”. Bohaterami będą Grecki Zorba, Wróbel bez kija, Facet bez ksywy i Olbrzym z Egiptu (miał 165cm w pionie i 150cm w poziomie, to znajomy jednego z wcześniej wymienionych bohaterów).
To startujemy!
Ciekawostki o milionerach
1. Grecki Zorba mieszka od lat w Berlinie, a jego pasją jest opera. Co weekend lata na najlepsze spektakle operowe w całej Europie. Bierze prywatny samolot i leci sobie w sobotę do Neapolu albo do Paryża. Można? Można.
2. Olbrzym z Egiptu, mieszkający w Dubaju zamawia sobie co rano sky taxi – czyli helikopter, który przylatuje na dach jego wieżowca i zabiera go w dowolne miejsce, np. do kosmetyczki, na manualne oczyszczanie porów. W jego ustach “już lecę” należy rozumieć dosłownie.
3. Facet bez ksywy (świetny facet, najnormalniejszy z całej ekipy – stąd brak ksywy) ma swoją stylistkę, która wybiera mu co sezon ubrania. Sama je wybiera, kupuje, przywozi i potem przerabia na wymiar każdą rzecz. Gdy Facet bez ksywy leci np. do Mediolanu w interesach, stylistka leci z nim, robi zakupy w najlepszych butikach i dobiera mu garderobę na każdy dzień. Kiedy to usłyszałam pamiętam, że zaczęłąm się śmiać i spytałam “Serio, masz osobistą stylistkę?”. On się nie śmiał. Dla niego to standard. A ja siedziałam tam w mojej koszuli z Zary i myślałam sobie, że cała moja stylizacja, z zegarkiem i biżuterią włącznie, kosztuje mniej niż jego gacie. Założę się, że miał bokserki Lui Witą, z haftem szytym złotą nicią, z cyrkoniami Svarowskiego na kroczu.
4. Wróbel bez kija, kolejny amant, zrobił show w restauracji. Dzięki niemu osiągnęłam mistrzostwo w śmianiu się do wewnątrz, czyli zachowując totalny poker face.
Gdy siedzieliśmy w restauracji z gatunku “ą”, “ę” – Wróbel bez kija machnął ręką na kelnera, a potem zaczął przemawiać niczym światowy znawca, ekspert i wybitny koneser dóbr luksusowych:
“Karolu, dobry wieczór. Czy masz dziś wino Pinot Noir z Burgundii z 1999 roku? Świetnie. Do tego prosiłbym ser Saanen ze Szwajcarii. Ile lat dojrzewał? Tak? Wyśmienicie! Na danie główne poproszę Biodrówkę z Jagnięcia, tyko Karolu tak jak lubię, bez szafranu. Marto?”.
Ja wtedy śmiejąc sie histerycznie do wewnątrz, powiedziałam z poważną miną:
“Karolu, ja poproszę podwójne frytki i ketchup. Czy masz Pudliszki z tego roku? Świetnie! Tylko ketchup łagodny proszę.”
Wróbel bez kija był zakłopotany. Nie zrozumiał do końca żartu.
W sumie, nie zrozumiał go wcale.
Karol był kupiony.
5. Wszyscy wymienieni faceci mieli fury jak stacja NASA. Pamiętam jak raz wsiadłam i odruchowo odwróciłam się w prawo by złapać pas… Błąd! To zachowanie pospólstwa! W takich autach pas wyjeżdza na specjalnej szynie automatycznie, wiadomo!
6. Kojarzycie seriale w stylu Zbuntowany Anioł?
Nieważne, ja też nie oglądałam.
W każdym razie u Greckiego Zorby w domu też jest majordomus, którego rolą jest m.in. zamawianie codziennie świeżych kwiatów (dostawa o 5 rano) i ogarnianie bogacza – jego prania, zakupów i sprzątania.
Majordomus zarządza także służbą i jest taką swoistą Panią domu.
Tyle, że z wąsami.
***
Plusy i minusy randek z Milionerami – podsumowanie
Na zakończenie dodam, że nie ma jednego worka “Milioner”. Faktycznie zaobserwowałam w trakcie moich randek pewien trend, wspólne cechy majętnych biznesmenów, ale i tak Facet bez ksywy to przełamuje – ma poczucie humoru i nie rozmawialiśmy tylko o jego pracy.
To naprawdę ciekawy, wrażliwy i wartościowy gość!
Także wszystko jest zawsze kwestią człowieka. Konkretnej osoby. Nie oceniajmy za szybko innych, a etykietki naklejajmy co najwyżej na słoiki z dżemem.
Zobacz pozostałe kategorie:
Polecane artykuły: