Czarna seria Tindera prezentuje: Grecki Zorba
Czarna seria Tindera.
Grecki Zorba to Grek mieszkający w Berlinie, z którym poszłam na sałatkę grecką do ElGreco. #suchar
Uwielbia operę, zajmuje się finansami i jest osobnikiem dorodnym i pięknolicym.
Problem w tym, że Grecki Zorba szukał kobiety-rodzicielki, która realizuje się w domu, przy mopie i kołysce. W zamian za bycie perfekcyjną panią domu, Grecki Zorba oferował mi wielkopańskie tiule i wspólny lot do opery we Włoszech.
Marzenie każdej kobiety, prawda?
Nieprawda.
Bardzo szybko zobaczyłam ten rozjazd: ja stawiam na pertnerstwo, on hołduje patriarchatowi. To, że podróżuję solo, albo z przyjaciółką było dla niego niepojęte! No i miał tendencje dyktatorskie. Nie nosił wąsika i grzywki na bok, ale ewidentnie lubił kontrolować sytuację.
Pod koniec randki, kiedy już wiedziałam, że dzieci z tego nie bedzie, kelnerka przyniosła mi kawę. Dolałam mleka, zamieszałam i uczyniłam haniebne fo-pa zostawiając łyżeczkę w filiżance.
Wyjęłabym ją przed piciem, ale nie zdążyłam. Grecki Zorba sięgnął z naprzeciwka, wyjął MO-JĄ łyżeczkę i oparł ją o MÓJ spodek.
Na MOIM terytorium.
Pokazał czuły punkt.
Uznałam, że się zabawimy.
Poczekałam kilka minut, dolałam do kawy jeszcze odrobinę mleka, zamieszałam i… ponownie zostawiłam łyżeczkę w środku.
Grecki Zorba był widocznie poirytowany, wzdychał, wiercił się, zerkał na filiżankę i w końcu wyjął znów na zewnątrz MOJĄ biedną łyżeczkę.
Odczekałam kolejne kilkanaście minut, po raz trzeci dolałam mleka, zamieszałam, zostawiłam lyżeczkę w filiżance i zachowując powagę, patrząc mu głęboko w oczy wzięłam łyka. Łyżeczka prowokacyjnie zahaczyła o moją lewą brew.
Idealnie.
Grecki Zorba dosłownie tańczył na krześle! Na jego śniadej twarzy malowała się żywiołowa mieszanina złości, szoku, dezapobraty (pogardy!) i bezsilności. Ale zamiast mi coś powiedzieć – pomachał do kelnerki, że chce rachunek, nie pytając mnie czy skończyłam.
Grecki Dezerter.
Po wyjściu, o dziwo, chciał kontynuować randkę!
Może uznał, że mnie wychowa?
Wiem, że bardzo mu sie spodobalam, ale serio? Rozmowa nie szła. Leżała i kwiczała. I on chciał iść w to dalej?
Może liczył na szybki numerek?
Ostrą jazdę z chamką i prostaczką, które nie wyjmuje łyżeczki z filiżanki?
W sumie to mu się nawet udało, bo tego wieczora faktycznie zaliczył jazdę bez trzymanki.
Uberem.
***
Powyższa historia jest zabawna, ale porusza ważną dla mnie kwestię komunikacji.
Chcę podobnego poziomu porozumienia i szukam osoby, która rozpoznaje i wyraża swoje emocje otwarcie i dojrzale.
Grek wyraził swoją irytację i złość na około: zmieniając coś na moim terytorium.
Nie umiał powiedzieć: “Marta widzę, że zostawiłaś łyżeczkę w filiżance i kurcze irytuje mnie to, czy mogłbyś ją wyjąć?”. Z przyjemnością bym to zrobiła i pozwoliłabym na siebie przez cały wieczór mówić “Prostaczka”.
Grek wybrał aluzje i ucieczkę od konfrontacji.
Samoświadomość i mądre wyrażanie emocji to piękna sprawa, buduje bliskość i intymność. Tak… to chyba najważniejsza cecha jakiej szukam w ludziach.
I w partnerze, i w przyjaźni.
Zobacz pozostałe kategorie:
Polecane artykuły: