Tantra – Potęga Świętej Seksualności – część 2
Tantra – Potęga Świętej Seksualności.
Z ogromną przyjemnością zapraszam do lektury drugiej części wywiadu z Janką Jankiewicz – facylitatorką tantry, przewodniczką po świecie seksualności i kobiecości.
Z części drugiej dowiecie się między innymi:
- Na czym polega seks tantryczny?
- Czy w tantrze jest przestrzeń na kajdanki, albo szybki numerek?
- Jak komunikować swoje potrzeby partnerowi?
- Czy orgazm w tantrze ma głębsze, duchowe znaczenie?
- Czy można doświadczać orgazmu nadgarstka, albo gardła?
- Dlaczego kobiety udają orgazmy?
- W jaki sposób tantra wpływa na karierę?
- Co tantra może zaoferować mężczyznom?
- Czy orgazmu bez ejakulacji można się nauczyć?
Tantra – Potęga Świętej Seksualności – część 2
Porozmawiajmy chwilę o tantrycznym seksie. Czy możesz go opisać? Opowiedzieć o co w nim tak naprawdę chodzi?
Przede wszystkim seks tantryczny do niczego nie dąży. Opiera się na uważnym, autentycznym byciu, a nie zmierzaniu w stronę szczytowania i zaspokojenia popędu. W seksie tantrycznym nie ma żadnego celu, a orgazm jest jedynie kroplą w oceanie przyjemności.
Poza tym tantryczny seks polega na świadomej obserwacji siebie w relacji z drugim człowiekiem. W trakcie zbliżenia warto zadawać sobie pytania ”Co teraz czuję?”, “Czy ten dotyk mi odpowiada?”, “Czego potrzebuję?”. Chodzi o to, by być całkowicie “tu i teraz”, by odczuwać seks w pełni i uruchomić wszystkie swoje ciała, pozwalając im na swobodne bycie.
Wszystkie ciała? Nie rozumiem…
Tantra zaprasza by otworzyć swoje ciało fizyczne, emocjonalne, energetyczne, mentalne i erotyczne. By objąć je wszystkie uważnością i pozwolić sobie na wszystko na co mamy ochotę. Bez skrępowania, oceny i zasad.
Przyznam, że tantra kojarzy mi się z olejkami, świeczkami i mantrami… Czy jest tu w ogóle przestrzeń na kajdanki albo szybki seks w aucie?
Oczywiście! W tantrze można robić wszystko na co się ma ochotę – szanując oczywiście granice swoje i partnera.
Chodzi o eksplorację, słuchanie siebie i odważne wkraczanie w nieznane, nowe rewiry. Tantra zaprasza do odkrywania własnych potrzeb i ich zaspokajania. To może oznaczać eksperymentowanie z kajdankami i poczuciem bycia zdominowaną, albo wręcz przeciwnie – testowanie siebie w roli dominy. Można odkrywać siebie w różnorodnych połączeniach, z osobą tej samej płci lub przeciwnej, albo w relacji poliamorycznej.
Tantra mówi: Idź tam gdzie czujesz, że chcesz pójść.
Ważne by to wynikało z potrzeby i było świadomym wyborem. Tu chodzi o podążanie za sobą i własnymi impulsami, o bycie w prawdzie względem siebie. O zgodę na siebie.
A gdzie w tym wszystkim jest partner i jego potrzeby?
Partner jest też zawsze tam gdzie czuje, że chce być. Może leżeć tuż obok, nie dotykając mnie wcale, a po chwili możemy zjednoczyć się w głębokim połączeniu i byciu Razem, by następnie znów przebywać w rozdzielności, w polaryzacji. Po to, żeby po chwili ponownie jeszcze pełniej zespolić się w świętej unii naszych ciał i dusz. I tak bez końca, zatapiając się w błogości i bezczasowości.
Celebrujemy te magiczne chwile wspólnie, nadając im odświętny i rytualny charakter.
Dodam jeszcze, że tantra bardzo mocno wspiera partnerstwo, wzajemną uważność i otwartą komunikację. Tu nie ma miejsca na domysły. Tantra zachęca do radykalnie szczerej rozmowy, która w dodatku może się odbywać się wg. jasno określonych, sprawdzonych scenariuszy.
Scenariuszy?
Nie chodzi tu oczywiście o żadne kodeksy i sztywne reguły, lecz obszary, które warto przegadać zanim dojdzie do jakiegokolwiek zbliżenia.
Jak zatem może odbywać się taka rozmowa?
Zacznę od tego, że odbywa się ona w bezpiecznej, intymnej przestrzeni. U mnie często pojawiają się świeczki i kadzidła, ale one mają charakter czysto symboliczny – chodzi o uświęcenie tego miejsca i wspólnej chwili. O oddzielenie tej przestrzeni od codzienności. Można kupić pachnące kwiaty, albo założyć nową, świeżą pościel – tantra zachęca do kreatywności!
Na początku każdy z partnerów mówi o swoich potrzebach, fantazjach, marzeniach. To jest moment by powiedzieć o swoich pragnieniach, ale też o strachu, wstydzie, czy lęku przed odrzuceniem. To czas radykalnej i oczyszczającej szczerości.
Następnie bardzo ważne jest omówienie swoich granic. Na co nie mam zgody? Może nie chcę być dotykana po piersiach? A może tego konkretnego dnia nie mam ochoty na penetrację? Albo nie akceptuję klapsów i używania względem mnie jakiś określeń?
Takie rozmowy sprawiają, że wytwarza się bezpieczna, pełna zaufania strefa, w której można być ze sobą jeszcze głębiej. I tak naprawdę to jest absolutna podstawa komunikacji – nie tylko w seksie tantrycznym.
Tak, w dodatku ucząc się takiej komunikacji w obszarze seksu – który jest chyba najtrudniejszy – wyrażanie siebie w innych sferach np. w pracy będzie banalnie proste!
Oj, zdecydowanie! Ta umiejętność przydaje się praktycznie na wszystkich płaszczyznach życia.
Ok, a wracając jeszcze do spotkania – co dzieje się po rozmowie? I kiedy wreszcie będzie seks?
Cierpliwości!
Po rozmowie warto jeszcze dać sobie chwilę na zbudowanie intymności i bliskości. Tantra zaprasza do powiedzenia sobie nawzajem co w sobie podziwiamy, za co jesteśmy sobie wdzięczni, co w sobie kochamy, może jest coś za co warto przeprosić partnera lub partnerkę. Zdarza się, że na co dzień nam te słowa umykają, a przecież taka wzajemna czułość i uważność to podstawa relacji.
I dodam, że to nie dotyczy tylko pary, związku – nawet jeśli kochankowie widzą się po raz pierwszy to włączając uważność mogą zaobserwować w sobie nawzajem cudowne, fascynujące rzeczy i podziwiać siedzące naprzeciwko wcielenie boskości.
Tantra zachęca też do tego by usiąść naprzeciw siebie i spróbować Eye Gazingu, czyli patrzenia sobie w oczy przez 2, 3 minuty. Dla osób mających trudności z bliskością to ćwiczenie może być niekomfortowe, ale też przełomowe.
Po rozmowie i zbudowaniu połączenia… następuje free flow!
Nareszcie! To powiedz jeszcze, ile trwa seks tantryczny?
Nie ma tu oczywiście jednej odpowiedzi, ale przez to, że seks nie zmierza do orgazmu i nie jest obarczony żadną celowością to jego czas trwania można liczyć raczej w godzinach niż w minutach.
Samo zbliżenie przypomina fale – energia przychodzi, narasta i odchodzi, a moment kulminacyjny może być orgazemem, lecz wcale nie musi. To swoisty taniec przeciwieństw – jest jasno i ciemno, głośno i cicho, po intensywnym ruchu następuje wyciszenie i zatrzymanie… Uwielbiam to!
Zbliżenie tantryczne dotyczy wymiany energii, wejścia w nią całym sobą i poczucie mocy wszechświata. Orgazm to tylko malutki ułamek całego zagadnienia.
A, że tak to ujmę… dochodzi do niego?
Czasem tak, czasem nie – tu jak wspominałam nie ma zasad.
Bywa, że mężczyzna w trakcie zbliżenia doświadczy 7 orgazmów bez ejakulacji, kobieta 12, a kiedy indziej może być tak, że partnerzy skupią się na dotyku, oddechu i nie doprowadzą się do szczytowania. Oba doświadczenia są równie wspaniałe – bo oba wynikają z autentycznych potrzeb partnerów. Tu nikt się nie ściga na efekty, czas i liczby.
Ważny jest oddech i wzajemna wymiana energii.
Czy orgazm w tantrze ma głębsze, duchowe znaczenie?
Szczytowanie jest elementem głębszego doświadczenia, to sposób na połączenie ze źródłem… Sam moment orgazmu umożliwia dotknięcie transcendencji, to szansa na dotknięcie boskości. W trakcie tych kilku, czy kilkunastu orgazmicznych sekund przez nasze ciało i przepływa potężna, kosmiczna moc, która w tantrze nabiera wymiaru duchowego. I warto zaznaczyć, że jest dużo więcej rodzajów orgazmów, niż to co znamy na “zachodzie” i co jest pokazywane choćby w porno.
To znaczy?
Na zachodzie znamy orgazmy wynikające wprost z naszych stref erogennych – mamy zatem orgazmy genitalne (mające źródło w pochwie, łechtaczce i członku), analne i piersiowe. Tantra otwiera na zupełnie inną jakość doznań wprowadzając do świata długotrwałych orgazmów głębinowych, emocjonalnych, energetycznych, orgazmów całego ciała, czy jego poszczególnych obszarów. Niesamowite są orgazmy serca, gardła czy nawet innych części ciała jak nadgarstek…
Wyobraź sobie, że czujesz nagle w gardle, energetyczną, słodką kulę światła… ciężko opisać tak kosmiczne doznania, ale zdecydowanie zachęcam by je samemu poczuć.
Warto dodać, że tantra zachęca do odczuwania orgazmiczności każdej chwili życia. Wyobraź sobie, że gotujesz, prasujesz, jedziesz samochodem i nieprzerwanie odczuwasz tę ekstatyczną słodycz życia w codzienności.
To brzmi fantastycznie!
Bo to jest fantastyczne… choć słowa zdecydowanie umniejszają te doznania.
A dlaczego niektóre kobiety, nie doświadczają orgazmów?
To dość złożone zagadnienie, ale myślę, że przyczyn trzeba szukać w emocjach i przekonaniach. Myślę, że sporo kobiet doświadcza blokad emocjonalnych i nie daje sobie prawa do odczuwania przyjemności. W łóżku towarzyszy im strach, wstyd, poczucie winy. Mają wpojone przekonanie, że rozkosz to coś złego, podobnie jak masturbacja.
Inny aspekt to kontrola, a raczej jej odpuszczenie. Byłyśmy wychowywane na “damy”, które mają się “dobrze” zachowywać, trzymać fason, uważać na to co ktoś o nas pomyśli. W takim świecie trudno o orgazm i dziki flow.
Orgazm przychodzi do wyciszonego i spokojnego umysłu, a przede wszystkim do ciała, które już odpuściło, które ufa i zaprasza, aby coś wyższego je do siebie zabrało…. Napięte, sztywne ciało i głowa pełna buzujących myśli nie pozostawia miejsca na energetyczne i orgazmiczne doznania. I tu koło się zamyka, bo brak orgazmów generuje jeszcze większe napięcie i przekonanie, że “Coś ze mną jest nie tak…”.
I to dlatego kobiety udają orgazmy?
Jest kilka powodów dla których kobiety udają orgazm.
Z moich doświadczeń (tak, znam to też z autopsji) kobiety boją się odrzucenia i oceny. Myślą, że brak orgazmu to ich wina… Często też nie chcą sprawić przykrości partnerowi.Część kobiet jest przesiąknięta wizjami z porno, w których kobiety zawsze dochodzą i odbywa się to prosto, lekko, niemal automatycznie. Czują się zepsute, gorsze, niewystarczające… Wiele kobiet również odczuwa ból i chce żeby “to” się jak najszybciej skończyło…
Tantra przychodzi tu z pomocą?
Myślę, że tak, bo takim kobietom mówi “Hej, jesteś w porządku z tym co czujesz!”. Daje kobiecie zgodę na bycie sobą i zaprasza do dalszego poszerzania swojej świadomości. Na puszczenie kontroli, odpuszczenie presji.
W moim wypadku kluczem było dawanie sobie przestrzeni na wyrażanie wszystkich tych trudnych emocji, których nie chciałam odczuwać. Przede wszystkim była to praca ze złością. Kobiety mają mniejsze przyzwolenie w naszej kulturze na jej wyrażanie. A złość to nasza skurczona moc, pasja i spontaniczność i tymi cechami możemy opisać również orgazm.
Tantra pozwala być w emocjach, być w sobie. Namawia do bezwarunkowego pokochania siebie i swojego ciała.
W takich warunkach buduje się otwartość i kobieta dorasta do otwartej komunikacji – ze sobą i z partnerem. A jeśli partner nie umie zaakceptować tego, że jego partnerka nie czuje orgazmów to jest to poważny sygnał, że coś w tej relacji nie gra… Kobieta potrzebuje czuć akceptację ze strony partnera, zwłaszcza w obliczu swojego problemu, czy doświadczanych blokad.
Wspomniałaś o ciele – czego uczy tantra w tym obszarze?
Miłości. Akceptacji. Czułości.
Tantra zachęca do podziwu i zachwytu nad własną wyjątkowością. Traktuje ciało jako świątynię.
Kobieta kochająca swoje ciało promienieje i roztacza wokół siebie specyficzną aurę. Kochane ciała dosłownie świecą z radości! Bije od nich blask i ta magiczna, seksualna, soczysta energia.
Ponadto w tantrze nie istnieje pojęcie niedoskonałości ciała – żeby coś było niedoskonałe – trzeba mieć punkt odniesienia do jakiegoś uniwersalnego, idealnego wzoru. Odrzucając zachodnie Instagramowe wzorce – okazuje się, że nie istnieje jeden perfekcyjny wygląd. Każde ciało jest dokładnie takie jakie ma być.
Jest piękne. Jest idealnie nieidealne.
Czy praktykowanie tantry może się przełożyć na inne sfery życia? Np. na karierę?
Jak najbardziej! Tantra jak wspomniałam wzmacnia poczucie podmiotowości w kobietach. Dzięki temu odważnie stawiają granice i jasno komunikują swoje potrzeby.
Czyli mówiąc w korpo języku – asertywnie odmawiają nadgodzin i śmiało proszą o podwyżkę?
Dokładnie tak.
To jest pomysł na warsztat – “Tantryczne warsztaty proszenia o podwyżkę”, robimy?
Jestem za!
I tu dodam, że tantra reprezentuje obie energie – zarówno męską jak i kobiecą. To taniec przeciwieństw i polaryzacji. Ciemność i jasność, miękkość i twardość, hałas i cisza. Pomiędzy, a także poza tymi biegunami zadziewa się życie.
Tantra zaprasza również do doświadczania siebie w płynności płciowej, do zauważania w sobie jakości zarówno kobiecych i męskich. Kobieta na ścieżce tantry jest świadoma męskiej energii jaką ma w sobie i umie z niej świadomie korzystać. Zauważam też, że kobiety realizujące się zawodowo, które praktykują tantrę, umieją czerpać siłę i moc z nowo odkrytej miękkości. Kobieca energia nie oznacza słabości. Wręcz przeciwnie. Kobiecie która magnetyzuje, której oczy błyszczą seksualnością trudniej odmówić.
Taka kobieta zyskuje kosmiczną moc, charyzmę i odważnie dzieli się swoimi darami ze Światem, przez co ludzie zaczynają za nią naturalnie podążać.
A co tantra może zaoferować mężczyznom?
Tantra jako ścieżka duchowa działa dla obu płci podobnie, więc wszystko co dotąd powiedziałam w obszarze wymiany energii czy odkrywania siebie dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.
Coś o czym warto wspomnieć to fakt, że mężczyźni często odkrywają dzięki tantrze swoją dawno zapomnianą wrażliwą stronę. Uczą się przeżywać smutek i lęk, kruszą przekonania, że prawdziwy facet nie płacze i nigdy się nie boi. Zdejmują starą, zardzewiałą zbroję i wreszcie opuszczają gardę, która trzymana bezustannie w górze uniemożliwiała im życie w pełni. Pozwalają sobie świadomie wejść w energię kobiecą i wykorzystywać ją de facto do wzmocnienia swojej męskości.
Tantra najczęściej kojarzy się mężczyznom z brakiem ejakulacji – jak można się tego nauczyć?
Ta umiejętność wymaga treningu, warsztatu i przede wszystkim odwagi by skontaktować się z samym sobą. Także, zanim przejdziemy do nieejakulowania… warto zmierzyć się z wewnętrznymi przekonaniami i blokadami w obszarze seksualności, erekcji i wytrysku, a to bywa trudnym doświadczeniem, pełnym przykrych emocji, lęku, wstydu.
Męska sperma jest często kojarzona z czymś brudnym, śmierdzącym i wstydliwym. Penis w historii zapisał się również jako narzędzie oprawcze, krzywdzące.
Do tego dochodzą oczekiwania… “Masz być zawsze gotowy”, “To ty masz wiedzieć jak zadowolić partnerkę”, a jeszcze do tego “To ty masz zadbać o zabezpieczenie”. Bywa, że mężczyźni dorastający w takiej narracji nie dają sobie pełnego przyzwolenia na swoje wytryski, nie dają sobie prawa do pełni doznań.
Dlatego w pierwszym kroku tantra zachęca mężczyzn do pełnej, nieobwarowanej żadnymi warunkami zgody na siebie. Wspiera pełną, 100%-ową akceptację spermy i penisa – w zwodzie, bez wzwodu, w twardości, miękkości, niezależnie od formy, zapachu, wielkości, czy kształtu. W tantrze pojawiający się wytrysk jest czymś uświęconym i witanym z radością. To przejaw najwyższej, boskiej energii i pełnego doświadczania życia.
Na koniec chciałabym Cię spytać – jak zacząć swoją przygodę z tantrą?
Polecam zgłębić temat czytając o samej filozofii i doświadczeniach innych osób oraz oglądając dostępne na YT wykłady, lekcje i proste praktyki. To może stanowić dobry początek, choć pamiętajmy, że tantra to przede wszystkim ścieżka doświadczenia, której fundamentem jest doznawanie, praca ze sobą, czucie i poszukiwanie.
Dlatego po pierwszych lekturach polecam pójść na warsztat, lub konsultację i znaleźć swoich nauczycieli, przewodników, mentorów. Dodam, że ścieżka Tantry jest ścieżką czucia i indywidualności, a rolą nauczyciela jest zapraszanie do eksploracji przy pełnym poszanowaniu granic uczestników warsztatu. Nauczyciel może coś wskazać, zaprosić do sprawdzenia nowego obszaru, ale nie powinien niczego forsować, czy nas do czegokolwiek namawiać. Przy wyborze nauczyciela polecam zatem kierować się intuicją, tak by wyczuć z kim chcemy pracować, sprawdzić przy kim czujemy się bezpiecznie, czy jest tam miejsce na nasze “nie” i czy możemy być jak najbardziej sobą.
A czy zechciałabyś pokazać jakieś proste tantryczne ćwiczenie, które można zrealizować w domu i… np. w pracy?
Jasne! Zaproponuję najprostsze ćwiczenie, czyli świadome zatrzymanie i praktykę uważności.
Siedząc na spotkaniu, czy obierając ziemniaki w kuchni – powiedz sobie STOP. Zaobserwuj swój oddech, poczuj zapachy, usłysz dźwięki. Zauważ co w twoich emocjach jest żywe na teraz. Poczuj kołnierzyk koszuli dotykający linii szczęki i chłód blatu, czy biurka przy którym siedzisz.
Skup się na doznaniach w ciele. Niczego nie oceniaj. Przyjmij rolę obserwatora i zauważ własne myśli. Przez ten czas, powiedzmy minutę – po prostu bądź.
To ćwiczenie to prosty wstęp do późniejszych, tantrycznych doświadczeń. To pomaga zakotwiczyć się w danej chwili i wejść w “tu i teraz”.
Inna wersja (trudniejsza do realizacji w pracy, ale jak najbardziej możliwa – np. w toalecie) to wspomniane wcześniej trzęsienie. Włącz sobie jakąś energetyczną piosenkę i tańcz, skacz, poruszaj energią w ciele w pełnej eksploracji swojej szerokości i totalności. Nie dbaj o ruchy, nie myśl o tym jak wyglądasz. Daj się ponieść trzęsieniu.
W chwili, gdy muzyka się kończy zatrzymaj się i w tym czystym bezruchu i ciszy włącz swojego wewnętrznego Świadka. Zeskanuj ciało, sprawdź czy coś w nim samo chce się poruszać. Być może poczujesz jakieś mrówki, wibracje, ruch wewnętrzny. To właśnie jest ta legendarna Energia życiowa, która bezustannie chce przez Ciebie płynąć. To właśnie ten cud i orgazmiczna słodycz życia. Wystarczy ją zauważyć.
Bardzo dziękuję!
Janka, rozmowa z Tobą to była iście tantryczna przyjemność!
Cieszę się, że miałyśmy okazję się poznać i wymienić doświadczeniami!
Janka Jankiewicz – facylitatorka tantry, przewodniczka po świecie seksualności i kobiecości.
Nauczycielka w Międzynarodowej Szkole Tantra Woman by Prem Santoshi, profesjonalna praktyczka masażu tantrycznego w szkole Johna Hawkena, studentka ISTA – International School of Temple Arts. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu, Seksuologii praktycznej na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu.
Kobieta dzika. Wiedźma i seksualna szamanka. Instruktorka, matka i przyjaciółka.
www.facebook.com/jankajankiewicz/
www.tantrawoman.com/team
Zobacz pozostałe kategorie:
Polecane artykuły: